Rok 2010. Oboje z mężem wiemy, że wakacje spędzimy na rowerach, tylko do końca nie wiedzieliśmy gdzie. Mieliśmy wielką ochotę na Korsykę czy Norwegię, jednak z uwagi na budżet byliśmy zmuszeni do wybrania czegoś innego. I wybraliśmy Węgry. Nasza wyprawa rowerowa rozpoczęła się i zakończyła w Wiedniu. Poszczególne etapy podróży wyglądały tak:
→Bratysława 96 km
Dojechaliśmy autem do Wiednia, zaparkowaliśmy je gdzieś na jakimś osiedlu mieszkalnym i wyruszyliśmy w trasę. Austria jak wiadomo jest bardzo przyjazna rowerzystom, ścieżki rowerowe są wszędzie. Dość szybko dojechaliśmy do ścieżki rowerowej wzdłuż Dunaju. Trasa ta prowadzi wzdłuż wału przeciwpowodziowego, jest dość komfortowa, mało wymagająca i monotonna. Wyruszyliśmy bez jedzenia z myślą, że zrobimy zakupy po drodze. Jak się okazało, w Austrii wszystkie sklepy pozamykano o 18. Dojechaliśmy do Bratysławy i tam na szczęście wszystko było otwarte.





→Gyor 93 km
Nie byliśmy nastawieni na zwiedzanie dużych miast dlatego Bratysławę szybko opuściliśmy. Jechaliśmy dalej wzdłuż wału przeciwpowodziowego z tą różnicą, że ścieżka była asfaltowa. Dziecko siedziące w foteliku umilało nam podróż dyskutując i śpiewając piosenki. Węgry nie są zbyt przyjazne rowerzystom i witają nas zakazem jazdy rowerem bez żadnej alternatywnej trasy. Zmuszeni byliśmy do łamania tego zakazu wiele razy.

→Komarom 46 km
Kontynuowaliśmy jazdę na wschód i mieliśmy okazję poznać prawdziwe Węgry. Komunikowanie z Węgrami było dość trudne, ale ludzie byli bardzo mili i życzliwi. Nocowaliśmy na miłym kempingu, pełnym Niemców i Holendrów. Siły regenerowaliśmy na pobliskim basenie, przy lokalnym piwku.
→Esztergom 59 km
W informacji turystycznej poinformowano nas, że jazdę lepiej kontynuować po stronie słowackiej i tak też robimy. Tym razem droga była bez asfaltu. Dojechaliśmy do Esztergomu po bliskim kontakcie ze stadem kóz i koni. Ani jedne, ani drugie nie chciały nam zejść z drogi. Alicja była wniebowzięta z tego powodu, my nie.

→Budakalasz 74 km
Po dokładnym zwiedzeniu miasta wyruszyliśmy dalej, gdzie wjechaliśmy na przełom Dunaju. Po dwóch przeprawach promowych jechaliśmy wzdłuż pięknego zakola rzeki, przedzierającego się przez góry. Około 10 km przed Budapesztem zatrzymujemy się na nocleg.
→Velence 74 km
Przejazd przez Budapeszt okazał się być męczący więc zwiedzaliśmy miasto tylko z perspektywy ścieżki rowerowej. Po opuszczeniu miasta skierowaliśmy się w stronę Balatonu. Tam ponownie łamaliśmy znaki zakazu. Dojechaliśmy do Velence gdzie na kempingu przy jeziorze próbowaliśmy odzyskać siły.
→Csopak 84 km
Jedziemy w kierunku Balatonu. Szczęśliwi widząc panoramę jeziora zatrzymujemy się na dużym kempingu.

→Balatonfured 24 km
Nadszedł dzień odpoczynku więc zwiedzaliśmy tylko okolicę. Miejsce dość piękne, górzysty teren z winnicami z możliwością degustacji. Ze względu na dziecko temat ten był nieaktualny dla nas.
→Papa 84 km
Opuściliśmy Balaton przedzierając się przez góry Bakony. Długie podjazdy, piękne widoki na winnice i upał. Kolejny nocleg spędzamy przy basenach termalnych w miejscowości Papa. Z uwagi na deszcz następnego dnia przedłużamy pobyt spędzając go na basenie z wodą o temperaturze 35st. Wieczorem skusiliśmy się na degustację lokalnego wina, piwa i papryki.

→Podersdorf 104 km
Celem naszym był dojazd do Austrii i nocleg nad Jeziorem Nezyderskim. Przejeżdżając bocznymi drogami przez węgierskie wsie dojechaliśmy do granicy Węgier z Austrią. Już przekraczając granicę miało się wrażenie, że wjeżdża się do zupełnie innego świata, gdyż nagle przed nami ukazały się ścieżki rowerowe i niezliczone ilości rowerzystów.
→Wiedeń 95 km
W ostatnim dniu naszej wyprawy byliśmy niejako zmuszeni do powtórzenia odcinka trasy pokonanej w pierwszym dniu. Po dojeździe do Hainburga wjechaliśmy na ścieżkę rowerową wzdłuż wału przeciwpowodziowego, ścieżkę którą mieliśmy już przyjemność jechać. Około 9 km przed Wiedniem dopadła nas ulewa z burzą, gdzie przemoczeni wraz z innymi rowerzystami, musieliśmy przeczekać pod jednym z mostów nad Dunajem. Po nawałnicy bez problemu dojechaliśmy do auta.

Super relacja. Zachęcające zdjęcia źeby samemu potwierdzić cudowne widoki
PolubieniePolubienie