Decydując się na Borneo jako kolejny cel wycieczki po Malezji sądziłam, że będziemy głównie leżeć na plaży. Przynajmniej takie wyobrażenie o tym miejscu miałam wcześniej.
Jednego byliśmy wspólnie pewni, że jedziemy tam na spotkanie z nosaczami- charakterystycznymi małpami, znanymi chyba każdemu rodakowi.
Na Borneo jest wiele miejsc, gdzie można je spotkać. U nas padło na Kuching, stolicę malezyjskiego regionu Sarawak, graniczącego z Parkiem Narodowym Bako– domem nosaczy.
Kuching. Stolica regionu Sarawak na Borneo
Kuching to dość małe miasto, różniące się od stałego, malezyjskiego lądu Malezji tym, że leżące dookoła śmiecie były tu po prostu rzadkością. Zróżniocowane kulturalnie ulice ukazywały świetnie kulturę oraz egzotykę kraju. Płynąca przez miasto rzeka Sarawak nadawała świetny klimat miastu i zapraszała na spacery wzdłuż lini brzegowej, ustrojonej w liczne stragany z pamiątkami i malezyjską kuchnią.
Semenggoh Wildlife Centre- Park Orangutanów
Znajdujący się nieopodal miasta park dzikich zwierząt ściąga do siebie turytów na oglądanie orangutanów. Najbardziej zbliżone kodem genetycznym do człowieka stworzenia można odwiedzić dwa razy dziennie podczas karmienia. Dyrekcja parku nie daje gwarancji na to, że za każdym razem orangutany pojawią się na karmienie. Zwierzęta te są nadal „dzikie” i żyjące na wolności.

W poszukiwaniu polskiego Janusza. Park Narodowy Bako


Na wizytę w tym parku cieszyliśmy się najbardziej i długo na ten moment czekaliśmy. Po datarciu łodzią do parku przez rzekę, gdzie jedynym ostrzeżeniem jakie zauważyliśmy były niebezpieczne krokodyle, ruszyliśmy śmiało na spotkanie z Januszami. I tak szliśmy przez dżunglę w upale 14 km, a nosaczy jak nie było widać, tak nie było. Wizyta w parku jest ograniczona czasowo i czas naszej wizyty dobiegał końca. Zniesmaczeni i rozczarowani wracaliśmy w kierunku płaży z której mieliśmy zostać zabrani. W bliskim sąsiedztwie wejścia do parku było zbiegowisko ludzi przy drzewach, gdyż oczywiście część nosaczy siedziała na koronach drzew, patrząc się z pogardą na odwiedzających (Niczym Janusz na pasatta sąsiada), powoli żując liście z łokciem opartym na kolanie, od czasu do czasu drapiąc się po tyłku. Dobrej fotografi telefonem komórkowym niestety nie dało się zrobić.
Park Narodowy Kubah i pożegnanie z lasem równikowym
Przy wizycie w tym Parku Narodowym konieczne jest nie tylko meldowanie się, że się wchodzi, ale również wymeldowanie. Ostrzegano nas, że za turystami, którzy nie opuszczą parku do godziny 16, wysyłana jest ekipa poszukiwawcza. Gęsty las jest niebezpieczny i przyz zboczeniu ze szlaku ciężko jest znaleźć trasę powrotną.
Celem naszej wycieczki był dość popularny wodospad w tym miejscu. Trasa do wodospadu była interesująca i bogata w florę i faunę charakterystyczną dla regionu Sarawak. Relaksowaliśmy się podczas trekkingu i jednocześnie żegnaliśmy z Malezją.
