Podobno Singapur jest drugim, najbardziej zaludnionym państwem (co ciekawe, zaraz po Monako). Podobno, bo dane statystyczne na które zerknęłam są niezaauktualizowane więc do końca nie mam pewności. Na jego niewielkiej powierzchni liczącej ok 576 km2 mieszka około 5,5 mln ludzi o różnym pochodzeniu etnicznym. Dla porównania dodam, że Norwegia ma tyle samo ludności na powierzchni około 323 000 km2.
Tę mieszankę kulturową łatwo można zauważyć spacerując po ulicach miasta w towarzystwie jego mieszkańców, podziwiając jednocześnie żróżnicowaną kulturowo architekturę tego wyjątkowego miejsca. Kolorowe, kolonialne domki fantastycznie kontrastują z ciemnymi, szklanymi wieżowcami w tle.
Miasto zamieszkiwane jest głównie przez chińczyków, malezyjczyków oraz hindusów. Tutaj też jest bogata mieszanka ludności jeśli chodzi o wyznanie religijne, gdyż wśród wyznań spotkać można się z najliczniejszą grupą buddystów, chrześcijanami, muzułmaninami oraz hinduistami. Mimo tak wielu wyznań religijnych na tak małym obszarze, ani razu nie spotkaliśmy się z niebezpieczeństwem czy strachem spotykając często osoby o innym wyznaniu. W mieście panuje spokój, przyjazna atmosfera i tolerancja.
Podczas zwiedzania miasta natknęliśmy się na różne dzielnice zamieszkałe przez różne kultury. Co lepsze, każda z tych dzielnic fantastycznie kontrastowała z widokiem bogatych wieżowców w tle. Chinatown, Małe Indie oraz kolonijne domki Peranakan są tematem tego wpisu.
Miasto bogate jest w świątynie praktycznie wszystkich wyznań. Na niektóre z nich rzuciliśmy tylko okiem z zewnątrz omijając wnętrza. Dlaczego? Bo wymogiem jest zwiedzanie ich na boso. Przyznam szczerze, było to mało zachęcające przy tym upale, który panował w mieście. Po prostu nas to obrzydzało.
Chinatown i Świątynia Zęba Buddy
Chińska dzielnica Singapuru rozciągnięta wzdłuż ulicy Kreta Ayer RD zamieszkała przez chińską ludność. W różnym stylu, kolorowe domki kupieckie potrafią zachwycić naprawdę każdego. Magię miejsca podkreśla unoszący się zapach kadzideł na każdym kroku (zapach ten przyprawiał mnie również o brak tchu i bezlitośnie szczypał w oczy). Chinatown podzielone jest na poddzielnice zamieszkujących przez mieszkańców z różnych obszarów Chin, osiadłych zaraz po ustanowieniu Miasta Lwa (tak nazywane jest to miasto).
Chinatown. Chinatown. Chinatown. Chinatown.

Na szczególną uwagę zasługuje Świątynia Zęba Buddy i jest to chyba najbardziej popularne miejsce tej dzielnicy. Nam udało się ją odwiedzić podczas modlitwy. Wejście do niej jest wolne, obowiązuje jednak skromny strój- należy zakryć ramiona oraz kolana. I choć oczywiście byłam nieodpowiednio przygotowana na odwiedzenie tego miejsca, nie stanowiło to żadnego problemu bo przed wejściem można pożyczyć chusty do zakrycia ramion itd.

Przed wejściem. Świątynia zęba Buddy.
Podczas naszej długiej wycieczki odwiedziliśmy mnóstwo innych świątyń.

Małe Indie
Dzielnica Singapuru zamieszkiwana przez hindusów bogata jest w ilość światyń hinduistycznych. Na ulicach liczne, kolorowe targi oferowały zakup kadzideł oraz popularnych dla tej kultury naszyjników ze świeżych kwiatów. Na ulicy unosił sie nie tylko mdły zapach kadzideł ale również przypraw, które można zakupić na każdym rogu. Do tego nie kończąca się ilość sklepów z biżuterią i tekstyliami, które może nie do końca były w naszym guście.



Peranakan
Tuż obok naszego miejsca noclegowego rozciągała się zabytkowa ulica składająca się z kolorowych, kolonialnych domków po Peranakan– potomków indyjskich oraz chińskim imigrantów, którzy w XV w zakładając rodziny z etnicznymi mieszkańcami półwyspu malajskiego (tak nazywa się półwysep, na którym leży Singapur) osiedlili się w tym miejscu.

